Jeśli kogoś zainteresuje Turcja i sięgnie po reklamowe foldery to z pewnością znajdzie tam obrazki dwóch niecodziennych tworów natury. Będzie to Kapadocja i właśnie to miejsce – wapienne trawertyny Pamukale, które tworzyła woda spływająca po zboczu góry Cökelez co najmniej kilkanaście tysięcy lat. Lecznicze właściwości tutejszych wód zostały odkryte już kilka wieków przed naszą erą co dało początek jednemu z pierwszych uzdrowisk i powstaniu miasta Hierapolis. Pamukale to zatem nie tylko przyrodnicza perełka ale także kolejne intrygujące miejsce dla fascynatów starożytności.

W zdecydowanej większości źródeł pojawia się przypuszczenie, że miasto zostało założone około II w. p.n.e. przez króla Pergamonu Eumenesa II. W ślad za tym nazwę miasta Hierapolis wywodzi się od imienia żony Telefosa – Hiery, którego w Pergamonie czczono jako legendarnego założyciela.
Być może prawdziwą jest jednak inna teoria, według której miasto założył  Antioch III Wielki, który w latach 223-187 p.n.e. panował w Azji Mniejszej. Po latach wojen Rzymu z Seleucydami w 188 roku p.n.e. zawarto pokój w Apamei i na mocy jego postanowień Hierapolis miało przejść w ręce pergamońskiej dynastii Attalidów.
Pewne jest natomiast, że w 133 roku p.n.e. na mocy testamentu ostatniego władcy Pergamonu ziemie królestwa przeszły pod panowanie Rzymu w tym także Hierapolis czy Efez o którym już wspomniałam. Miasto w tym czasie liczyło już ponad 100 tys mieszkańców, a jako znany ośrodek leczniczy miało szansę na dalszy rozwój. Niestety przyroda która dała mu bogactwo w postaci wód termalnych okazała się równie hojna co bezlitosna. W 17 r. p.n.e. silne trzęsienie ziemi zniszczyło prawie całe miasto. Wkrótce po tym jak go obudowano w roku 60 n.e. ponownie zniszczył je kolejny wstrząs. Mieszkańcy jednak i tym razem się nie poddali. Swój złoty okres Hierapolis przeżyło za czasów Septymiusza Sewera i Karakalli czyli pod koniec II i na początku III w.
Po podziale Cesarstwa rzymskiego w 395 roku miasto przeszło pod panowanie Bizancjum. Za panowania Konstantyna Wielkiego było stolicą Frygii i ważnym ośrodkiem chrześcijaństwa. W tym czasie otoczono je murami obronnym. W VII wieku miasto przeżyło najazd perski, a w XI wieku rozpoczął się okres wojen Bizancjum z Seldżukami i był to początek stopniowego upadku miasta. Kres jego historii przyniósł rok 1354, w którym kolejne trzęsienie ziemi zamieniło miasto w ruinę i tym razem mieszkańcy opuścili je na zawsze.

Ruiny pozostały zapomniane niemal do końca XIX w. i stopniowo pokrywał je biały wapienny osad. Pierwsze zainteresowanie tym miejscem wykazała misja archeologiczna Carla Humanna, a od 1957 roku trwają tu nieprzerwanie wykopaliska i prace rekonstrukcyjne prowadzone przez Włochów.
W latach 60-tych XX wieku Pamukale czyli „Bawełniany Zamek” stało się wielką atrakcją turystyczną. Ci którzy przyjechali tu w tamtym okresie mogli swobodnie kąpać się w skalnych zagłębieniach, a wokół wzgórza pojawiły się pierwsze hotele, które chciały wykorzystać wody termalne jako własną atrakcję. Szybko się jednak okazało, że tak zorganizowana turystyka prowadzi do galopującej degradacji środowiska. Decyzją tureckich władz hotele najpierw zamknięto, a potem polecono je rozebrać. Wyznaczono także specjalny szlak dla turystów po którym można poruszać się tylko bez obuwia.
Zanim dotrzemy do tego miejsca musimy przejść przez ruiny miasta.

Poprzedza je rozległa nekropolia rozciągająca się na długości około 2 km. Jak sądzą naukowcy chowano tu nie tylko mieszkańców miasta ale także bogatych kuracjuszy, którzy niestety zbyt późno zainteresowali się stanem swojego zdrowia. Według archeologów większość pochówków na tym terenie datowana jest na okres od II wieku p.n.e. do III wieku n.e. Po drodze mijamy sarkofagi, rodzinne grobowce i kurhany z wcześniejszego okresu hellenistycznego. Historycy skatalogowali około 1500 grobowców, a kilkaset inskrypcji zostało odczytanych. To olbrzymia skarbnica wiedzy o ludziach, których tu pochowano. Nekropolia Hierapolis była znacznie większa od tej jaką oglądamy. Przechodzimy tylko przez nekropolię północną, a Hierapolis miało jeszcze dwie – po stronie południowej i wschodniej.

Pod koniec północnej nekropolii dochodzimy do monumentalnych ruin dawnych łaźni rzymskich których powstanie datowane jest na II wiek n.e. Podobno każdy przybysz do miasta czy uzdrowiska miał obowiązek z nich skorzystać. Według naukowców łaźnie pełniły swoją rolę do VI w. n.e. po czym zostały przekształcone w kościół. Ich los jak i większości budynków przypieczętowało trzęsienie ziemi.

Od strony nekropolii do miasta wchodziło się Bramą Domincjana. Miał ją wybudować konsul Sekstus Juliusz Frontius żyjący w latach 40 – 103 n.e. Po obu jej bokach zachowały się fragmenty wież obronnych. Brama Domincjana dawała początek najbogatszej głównej ulicy Hierapolis nazywanej ulicą Frontiusa. Ulica w okresie świetności była ozdobiona kolumnadami, miała szerokość 14 m, a wzdłuż niej znajdowały się liczne budowle i fontanny. Co ciekawe zbudowano ją w okresie rzymskim i sięgała dalej niż wzniesione później mury obronne.

Przy Bramie Domincjana znajdowały się latryny miejskie zbudowane pod koniec I w. n.e. Musiał to być bogato zdobiony budynek w stylu dorynckim po którym zachował się rząd kolumn podtrzymujących zadaszenie. Archeolodzy ustalili, że do latryn doprowadzono kanałami czystą wodę, a nieczystości usuwano kanałem biegnącym pod ulicą.

Ulicę Frontiusa z przeciwnej strony zamykała Brama Północna, która pojawiła się wraz z systemem umocnień wzniesionych pod koniec IV w. n.e.
Ciekawą budowlą miasta było monumentalne Nimfeum Trytonów, czyli wielka fontanna zaopatrująca domy Hierapolis w wodę pitną. W jej niszach stały kiedyś posągi, a całość zdobiły płaskorzeźby m.inn. mitycznych stworów morskich czy delfinów. Zgodnie z zachowaną inskrypcją nimfeum powstało za czasów cesarza Aleksandra Sewera czyli w pierwszej połowie III wieku n.e. Obok znajdowała się świątynia Apolla będąca najstarszym miejscem kultu. W jej sąsiedztwie była jaskinia zwana Plutonium, w której z uskoku tektonicznego wydzielał się trujący gaz. Kapłani wchodzili do niej i wracali, natomiast towarzyszące im zwierzęta były martwe. Wykorzystywali przy tym właściwość gazu, który unosił się nisko, a poza tym ćwiczyli wstrzymywanie oddechu. Dzięki tej sztuczce mogli jednak górować nad wyznawcami kultu. Dziś dla bezpieczeństwa wejście do jaskini jest zamurowane.

Jak każde starożytne miasto Hierapolis miało swoją agorę, po której pozostały tylko ruiny fundamentów. Bardzo dobrze zachował się natomiast rzymski teatr, który mógł pomieścić według różnych źródeł do 10 a nawet 14 tys. widzów.

Na krawędzi ruin miasta i wapiennych trawertyn Pamukkale znajduje się słynny basen Kleopatry. Wypełniony jest termalną wodą źródlaną i ozdobiony antycznymi kolumnami, których część jest zatopiona na dnie basenu. Z pływania w basenie można skorzystać za dodatkową opłatą. No cóż, woda ma podobno właściwości odmładzające, a to kosztuje. Fajny relaks, chociaż jeden zabieg cudów nie uczyni.

Hierapolis to także ważne miejsce dla katolików. Na jednym ze wzgórz znajduje się miejsce pochówku i męczeńskiej śmierci św. Filipa. Martyrium jego imienia było najważniejszym budynkiem w Hierapolis w okresie chrześcijaństwa. Ze względu na odległość i czas tam jednak nie dotarłam.

No i mamy wreszcie czas by nacieszyć się wapiennymi cudami. A jak powstały? Woda wypływająca z gorących źródeł jest bogata w związki wapnia i dwutlenek węgla. Ochładzając się na powierzchni, wytrącała przez tysiące lat węglan wapnia, którego osady ułożyły się w nacieki i stalaktyty. W ten sam sposób na nierównościach zbocza powstały progi i eliptyczne baseny wody termalnej ukształtowane w formie tarasów.

Niestety, wody nie ma już tak dużo jak dawniej. Jak wspomniałam doprowadziła do tego nieprzemyślana gospodarka turystyczna i dziś Pamukale wymaga ochrony. Zresztą zobaczycie na zdjęciach ilu ludzi chce odwiedzić to miejsce. Dlatego wyznaczono konkretną trasę spacerową a sztucznymi kanałami rozprowadza się wodę po tarasach. Jesienią i zimą jest jej znacznie więcej dlatego na moich zdjęciach, robionych latem, nie zobaczycie pięknie wypełnionych basenów z turkusową wodą, w której odbija się błękit nieba. Ale i tak warto było tu przyjechać.

Powoli żegnamy się z Pamukale i Hierapolis. Obok ruin bazyliki z pilastrami wzniesionej w połowie VI w. znajdujemy studnię gdzie można obmyć resztki wapiennych osadów. Teren ruin starożytnego miasta opuścimy bramą południową, przed którą miniemy pozostałości dawnego gimnazjonu. Powstał podobno po trzęsieniu i pożarze jakie nawiedziły miasto w roku 60 n.e.

Na swojej drodze przez Turcję Egejską spotkamy jeszcze jedno starożytne miasto. Będzie to Laodycea nazywana też małym Efezem, ale o tym już na kolejnej stronie

<- Poprzedni
 
Następny ->