Pokonując około 400 km z Mexico City i barierę Sierra Madre Oriental zjeżdżamy nad Zatokę Meksykańską do najstarszego i największego portu Meksyku. Veracruz wita nas uderzeniem tropikalnego gorąca i chociaż ołowiane chmury toczą jeszcze walkę ze słońcem to ich godziny są policzone. Początki miasta to osada Villa Rica de la Vera Cruz, założona przez Hernána Cortésa, który wylądował tu w roku 1519. Bogata Wioska (od znalezionego tu złota) oraz Krzyż Prawdy, bo wyprawa Cortesa dotarła tu w Wielki Piątek.
W okresie kolonialnym Veracruz mogło się poszczycić najliczniejszą klasą kupiecką i bogactwem większym od stolicy kraju. Z portu Veracruz wywożono przede wszystkim złoto i srebro, a także inne skarby i towary nazywane potocznie Carrera de Indias – indyki, kukurydzę, fasolę, awokado i bawełnę.
Z Hiszpanii przypływały statki z fasolą fava, pszenicą, ryżem, bydłem, świniami, tkaninami, winem itp. Gdy represje oraz choroby przywiezione z Europy zaczęły masowo dziesiątkować miejscową ludność sięgnięto po niewolników z Afryki, głównie do pracy na plantacjach trzciny cukrowej. I tak w XVI w. Veracruz miało więcej niewolników niż jakiekolwiek miasto w Meksyku.
Bogactwo przyciągało jednak piratów, a słynny Francis Drake czy John Hawkins wcale nie byli postaciami literackimi. Ich ataki na morskie konwoje i samo miasto zmusiły mieszkańców do wnoszenia fortyfikacji obronnych. Tak w roku 1590 powstał m.inn. Fort San Juan de Ulua, a w 1640 została powołana Armada de Barlovento do obrony wybrzeża przed piratami.
W tym samym roku król Filip II zatwierdził nadanie Veracruz praw miejskich. Na początku XVII w. powstaje budynek Rady Miejskiej (dzisiejszego Palacio Municipal), Hospital de Nuestra Señora de Loreto i klasztor Nuestra Señora de la Merced (Matki Bożej Miłosierdzia). W 1731 roku w obrębie Zocalo, a oficjalnie Plaza de las Armas, ukończono budowę katedry pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP (la Virgen de la Asunción).
Wiek XIX minął pod znakiem wielu konfliktów zbrojnych. Od meksykańskiej wojny o niepodległość i podpisania Traktatu z Cordoby w 1821 r, przez Wojnę Pastry z Francuzami w 1837, wojnę meksykańsko-amerykańską w 1847 aż do wojny domowej w 1857. Miasto trzykrotnie zdobywało tytuł bohatera jednak odbiło się to na stosunkach handlowych.
Port zaczął upadać i stał się jednym z najniebezpieczniejszych na amerykańskim wybrzeżu. W 1902 roku prezydent Porfirio Díaz podpisał umowę z firmami zagranicznymi na jego modernizację. Podczas rewolucji meksykańskiej, gdy w 1914 roku USA zaatakowały i zajęły port, miasto zyskało swój czwarty tytuł bohatera.
Dzisiaj Veracuz jest półmilionowym, ruchliwym miastem i nadal jednym z najważniejszych portów Meksyku. Zocalo jest zajęty od rana do nocy przez grających w domino, handlujących żywnością i cygarami, muzyków i tancerzy. Można siąść i posłuchać, a przy okazji wyczyścić buty.
Obowiązkowo trzeba przejść się po Malecon de Veracruz, zobaczyć latarnię morską z 1910 roku i jednocześnie siedzibę ówczesnego rządu Venustiano Carranza. Obok pomnik poświęcony obrońcom miasta z 21 kwietnia 1914 roku. Warto też zagłębić się w boczne uliczki z mnóstwem sklepów i bardzo przystępnymi cenami.
Gdyby nie oficjalne komunikaty o wzrastającej fali przestępczości byłoby całkiem fanie. Pamiętajmy jednak, że Veracruz to także jeden z głównych portów przerzutowych dla karteli narkotykowych. Ich obecność odciska tu swoje piętno, a turyści się po prostu boją.