Po wyczerpującym ale pełnym wrażeń tygodniu dotarliśmy wreszcie do naszego hotelu by cieszyć się słońcem, oceanem i odpoczynkiem. Z dostępnej oferty wybraliśmy Heritage Village, który ma co prawda tylko trzy gwiazdki, ale w mojej opinii zasługuje na więcej. Można go znaleźć około 17 km na południe od Marmagao, w pobliżu wioski Cansaulim, do której mamy pieszo nie więcej jak 2 km. Hotel otoczony jest bujną, dziką roślinnością, o którą na jego terenie dba się w sposób szczególny. Nie należy do najmłodszych, ale jest całkowicie odnowiony, bardzo kameralny, a jego istotnym atutem jest miła obsługa.

Standardowy pokój w jednopiętrowych willach ma powierzchnię ponad 25 m2 dysponuje lodówką, zestawem do kawy i herbaty, telewizją satelitarną i sejfem. Jest oczywiście klimatyzowany, a widok z okna zależy od przypadku. My trafiliśmy do pokoju tuż nad recepcją i każdego rana budził nas szum kokosowych palm. Ciekawym zwyczajem jest umieszczanie przy drzwiach pokoju wizytówki z imionami mieszkających w nim gości.  Room service zdecydowanie na piątkę, podobnie czystość w budynku i na zewnątrz.

Kuchnia oferuje dania lokalne i europejskie, ale nie liczcie na schabowego, czy wołowy gulasz. Nawet jeśli nazwy potraw brzmią jakoś znajomo to będzie w nich charakterystyczny indyjski smaczek z dużą ilością ostrych przypraw. Nie każdemu może to odpowiadać, ale widać starania by wszystko było atrakcyjnie podane i kolorowe. Dla głodnych znajdzie się też dwukrotnie w ciągu dnia jakaś przekąska w barku przy basenie. Dwa razy w tygodniu kolacja podawana jest na zewnątrz. Towarzyszą jej zwykle występy artystów i miałam szczęście spotkać akrobatów z Kenii, których zapamiętałam z fantastycznego programu w hotelu Baobab.

Ciasna zabudowa i wszystko w zasięgu ręki dla wielu z Was może być atutem, chociaż po kilku pobytach w Egipcie można odnieść wrażenie, że jesteśmy tu na zaproszenie w jakiejś prywatnej rezydencji. Ładny basen z barkiem na wodzie i dostępem z zewnątrz, ma sprawną i wyjątkowo miłą obsługę. Ręczniki kąpielowe wydawane i wymieniane są bez ograniczeń. Można je także zabrać na plażę, ale trzeba zgłosić to wartownikowi i rozliczyć się po powrocie.  Jest to jakąś regułą, ale nie przestrzeganą konsekwentnie.
Pomimo bliskości oceanu, a właściwie Morza Arabskiego, większość gości spędza czas właśnie tu przy basenie i znalezienie wolnego miejsca bliżej południa nie jest łatwe. W pobliżu basenu, na podwyższonym terenie rozkładają się też gościnnie miejscowi sprzedawcy więc nie warto zajmować tych miejsc, bo być może trzeba się będzie ewakuować. Można u nich kupić garderobę, ale także dziesiątki indyjskich przypraw sprzedawanych na wagę. W takim dniu całe powietrze przepełnione jest mieszanką egzotycznych aromatów. Zakupy oczywiście wymagają twardego targowania, bo zwykle z rana ceny wywoławcze są trzykrotnie wyższe od realnych Szczególną okazją do zakupów są te uroczyste kolacje, bo na straganach pojawia się chyba wszystko co indyjskie.
Działalność animatorów jest bardzo skromna i ogranicza się do organizowania zajęć i gier zespołowych na terenie basenu. Wieczorami skromniutko i cicho, a szkoda. Modna jest tu także gra w bingo ale w amerykańskim stylu na pieniądze. Dla dzieci zbudowano mały plac zabaw z kilkoma przyrządami, ale jak znam maluchy – szybko się znudzą.

Co można zobaczyć poza hotelem? Jak wspomniałam najbliższa wioska jest w odległości około 2 km i warto wybrać się po prostu na spacer. Największy targ na Goa znajduje się w miejscowości Anjuna. To dużo dalej na północ od Marmagao. Można tam dojechać taksówką spod hotelu za cenę mniej więcej 2000 rupii, a to chyba wyprawa dla zdesperowanych. Rezydenci z pewnością zaproponują Wam wycieczkę do wodospadów, gdzie będzie można spotkać słonie i wspólnie z nimi kąpać się w rzece. Cena takiej imprezy wg katalogu to 150$. Możecie ją zorganizować sami za cenę mniej więcej 750 rupii więc jest się o co targować. Na miejsce i z powrotem można pojechać z miejscowymi taksówkarzami, przy czym uwaga – cena u nich zmienia się z dnia na dzień i wcześniejsze uzgodnienia do niczego nie zobowiązują. Właśnie przez tę pazerność w ostatniej chwili zrezygnowałam.

Dla mnie, po tygodniu zwiedzania najważniejszy był ocean i tam Was teraz zapraszam. Słynne na cały świat plaże Goa powitały mnie jednak niewyobrażalną i zaskakującą pustką. Przy temperaturze powietrza około 40 stopni i 28 stopni w wodzie aż trudno uwierzyć, że większą frajdę sprawia leżak przy basenie. Spróbujcie porównać ten widok z naszą plażą nad Bałtykiem, gdzie czasami brakuje miejsca na koc. Wprawdzie brakuje plażowego komfortu, parasoli, leżaków czy hotelowego barku. Ale przecież i u nas idzie się z własnym kocem, a picie można wziąć ze sobą. Czasami pojawiali się na krótko nieliczni spacerowicze, raz w tygodniu przypłynęli rybacy, a poza tym całe kilometry żółtego piasku tylko dla nas.

Kilkadziesiąt kroków dalej palmowy gaj, w którym można znaleźć trochę cienia i nacieszyć oczy wspaniałym widokiem. A przecież niektórzy przyjechali na dwa tygodnie. Wybaczcie – nie rozumiem.

Gdy wychodziło się na plażę rano, nie tylko horyzont, ale też nieodległy półwysep spowite były mgłą. Miejscowi tłumaczyli to nadciągającym powoli monsunem, który w pełni naszego lata przynosi tu katastrofalne ulewy. Jak widać monsun skrada się powoli, bo już pod koniec marca powietrze było przepełnione wilgocią. Z tej samej przyczyny nie mogłam ani razu zrobić zdjęcia słońcu zachodzącemu nad oceanem, bo już wysoko nad horyzontem ginęło w wieczornych mgłach.
Po wyjściu z drogi na plażę, po lewej stronie znajdował się lokalny barek, gdzie można było coś zjeść, napić się piwa, a nawet zrobić zakupy. Ludziom tym nie wolno handlować, robią to w ukryciu i mają dość przystępne ceny. Plażowe zakupy zrobiłam jednak ponad kilometr dalej, spotykając tam hinduskie małżeństwo w pobliżu kolejnego hotelu. Tu natomiast skorzystałam z piwa i dołączyłam do tego leżaki z parasolem. Zgodnie z posiadaną informacją leżak na plaży miał kosztować 4 dolary, a za dwa to 8 dolarów czyli ponad 400 rupii. Za importowane piwo zapłaciłam 136 rupii, a leżaki miałam w cenie. To zdecydowanie lepsza oferta.

<- Poprzedni
 
Następny ->