Marsa el Alam – Royal Brayka – zatoka 
Wobec kompletnej bezużyteczności basenów została mi zatoka czego w sumie nie żałuję bo właśnie dla niej tu przyjechałam. U jej podstawy jest sztucznie pogłębiony kanał zakończony stawem, wyznaczający naturalną granicę między Royal Brayka i siostrzanym hotelem Brayka Bay. W porze odpływu ujście kanału można przeskoczyć nie mocząc stóp. Tu było też najlepsze, piaszczyste zejście do wody.

Im dalej w lewo tym więcej ostrych skamielin na dnie, dlatego warto zabrać obuwie ochronne. Oczywiście goście obu hoteli mogli korzystać z całej infrastruktury bez ograniczeń za wyjątkiem posiłków głównych.

W kwietniu temperatura wody w zatoce oscylowała około 25 stopni, co na polskie warunki oznacza ciepło, ale w porównaniu z 33 stopniami w sierpniu była dla mnie zdecydowanie za zimna. Dlatego wybierając się w tym okresie warto zabrać pianki tym bardziej, że wzdłuż rafy pojawiają się miejscowo znacznie zimniejsze prądy. Poza tym na obejrzenie rafy aż do ujścia w morze i powrót trzeba przeznaczyć co najmniej godzinę, a w tej temperaturze ciało wymaga już ochrony.

Rafa jest rzeczywiście piękna chociaż nie tak kolorowa jak w Abu Dabbab, a jej urok wzrasta wraz ze zbliżaniem się do ujścia w morze.  Po prawej stronie (wzdłuż Royal Brayka) trzeba ją oglądać do południa, a po lewej praktycznie przez cały dzień. Z ciekawszych okazów fauny można tu spotkać nawet kilkumetrową murenę, ośmiornice, skrzydlice i oczywiście płaszczki, które podpływają na bardzo płytką wodę. Dla relaksu i na zachętę kilka zdjęć bez komentarza.