Pomimo, że kilka razy próbowaliśmy tej przyjemności trudno było odmówić sobie powtórki także tym razem. Zastanawiam się dlaczego do tej pory nie ukończyliśmy nawet OWD [Open Water Diver (OWD z ang. nurek otwartych wód) – podstawowy stopień nurkowy PADI uprawniający do nurkowania do głębokości 18 metrów], ale to chyba kwestia podejścia do zainteresowań i życiowych pasji. Nurkowanie z pewnością stałoby się dla nas jedną z nich, a wtedy chcielibyśmy dołączyć do najlepszych. Inwestować w sprzęt, coraz częstsze wyjazdy i poszukiwanie nowych miejsc. Intensywne życie jakie prowadzimy na lądzie przeniosłoby się w dużej części pod wodę, być może kosztem tego co już robimy i jesteśmy w tym dobrzy. Może dlatego traktujemy nurkowanie wyłącznie jako formę zabawy, która jednak wciąga.
Planując wyjazd zakładaliśmy między innymi wycieczkę statkiem do Parku Narodowego Ras Mohammad i nurkowanie. Podczas naszej wizyty w biurze Abba Sharm okazało się, że w prosty sposób można połączyć te przyjemności i poznać przy okazji fajnych ludzi. Tak trafiliśmy do zespołu African Diving dowodzonego przez Martę. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że jest ona córką Polki i Egipcjanina i świetnie mówi po polsku. Po arabsku chyba trochę gorzej, bo gdy trzeba było poustawiać swoich facetów przechodziła na angielski. Wszystko odbywało się jednak z zachowaniem dobrego humoru, a nawet stanowiło element dobrej zabawy. Ta atmosfera udzieliła się szybko wszystkim uczestnikom wyprawy i było naprawdę uroczo.
Zanim jednak weszliśmy na łódź musieliśmy wypełnić w biurze obszerną deklarację dotyczącą stanu zdrowia i wyspowiadać się ze wszystkich możliwych chorób i uzależnień. Po dopełnieniu formalności wyjeżdżamy do portu i oczekujemy chwilę na nasz statek. Będziemy płynąć na Galaxy Sharm. Po „zaokrętowaniu” wypływamy na południe. Po drodze przechodzimy szybki kurs zachowania się pod wodą i samodzielnego rozwiązywania prostych problemów. Podpływamy pod piękny klif, u stóp którego rozpościera się malownicza rafa. Jest nas sporo więc dzielimy się na grupy, a czas oczekiwania możemy swobodnie przeznaczyć na snorkeling. Wreszcie mamy go pod dostatkiem. Po raz pierwszy tego lata decyduję się założyć swoja piankę – będzie już gotowa do zejścia ze sprzętem.
Rafa jest fantastycznie kolorowa i próbujemy zrobić trochę zdjęć. Niestety nie wszystkie się udadzą. Woda zawiera sporo planktonu, a używanie lampy błyskowej w tych warunkach daje podobny efekt jak fotografowanie w zakurzonym pomieszczeniu. Szkoda, ale jak to w życiu – uczymy się na błędach. Przychodzi czas na przygotowanie sprzętu i schodzimy pod wodę. Większe zanurzenie to więcej emocji i większe, a nawet ogromne ryby. Obok nas nurkują uczestnicy kursu OWD i w towarzystwie Marty schodzą jeszcze głębiej. Opowiadają potem o wielkiej mancie, która przepłynęła nad nimi nie wracając uwagi na taki drobiazg. Mamy jeszcze jedno zejście może i nam uda się ją spotkać. Nie udało się, ale i tak było fantastycznie. Nasza łódź zmienia miejsce położenia. Teraz płyniemy do parku narodowego Ras Mohammad. Tam nie wolno nurkować bez licencji, a więc swoje zejścia pod wodę musieliśmy zaliczyć wcześniej. Zanim jednak popływamy w nowym miejscu zaspokajamy głód świetnie przyrządzonym obiadem.
Ras Mohammad urzeka kolorytem raf i chociaż znawcy tematu potrafią wyodrębnić tu co najmniej kilka stanowisk nurkowych my jesteśmy zachwyceni wyborem dokonanym przez Martę. Jest już dobrze po południu więc i woda znacznie cieplejsza niż rano. Spokojnie i bez tłoku, który przeszkadza i dezorientuje. Nasza ocena tego spotkania wpłynęła na wybór kolejnej przygody, którą było powtórne nurkowanie z tą samą ekipą w pobliżu wyspy Tiran. Imprezę zamówiliśmy bez najmniejszych problemów przez telefon.