Jezioro Kawaguchi i Kachi-Kachi Yama 
Z Fuji Subaru Line 5th pojedziemy teraz w jedno z najpiękniejszych miejsc krajobrazowych, do których z pewnością można zaliczyć jezioro Kawaguchi. To jedno z pięciu jezior w okolicach wulkanu, drugie pod względem powierzchni (6,13 km2), ale najłatwiej dostępne i położone najniżej, na wysokości 800 m n.p.m. Jezioro jest samo w sobie atrakcją turystyczną, ale dzięki pobliskiemu wzniesieniu Kachi-Kachi Yama i kolejce linowej na szczyt, miejsce to przyciąga też fantastyczną panoramą na wulkan Fuji i całą okolicę. Trzeba być jednak wyjątkowym szczęściarzem by trafić tu w odpowiednią pogodę i dobrą przejrzystość powietrza. Wydawało mi się dotąd, że należę do tego wąskiego grona dopóki nie przyjechałam właśnie tu.

Podróż na szczyt Kachi-Kachi Yama trwa zaledwie kilka minut i jesteśmy na wysokości 1075 m. Wszystkich, którzy nie znają japońskiej bajki o tanuki i króliku z pewnością zadziwią ich postaci na dachach kolejki i nieco później na samym szczycie. Wypada więc nieco ją przybliżyć, ale uprzedzam będzie to opowieść straszna. Otóż dawno, dawno temu nad brzegiem jeziora żyła sobie para bezdzietnych rolników uprawiających swoje niewielkie poletko. Często spotykali tu dzikiego królika i zaprzyjaźnili się z nim, traktując zwierzaka jak własną córkę, o której zawsze marzyli. Życie ich płynęło spokojnie dopóki w okolicy nie pojawił się tanuki czyli japoński jenot lub szop, który zaczął wyrządzać poważne szkody w uprawach. W końcu rolnik nie wytrzymał, zastawił pułapkę i schwytał szopa. Przywiązał go do drzewa, polecił żonie ugotować na nim zupę i pojechał do miasta. Tanuki zaczął tak bardzo błagać kobietę o darowanie życia i obiecywać wszelką pomoc w gospodarstwie, że kobieta uległa i uwolniła go. Ten okazał się jednak sprytnym oszustem zdolnym do wszystkiego. Zaraz potem zabił żonę rolnika i ugotował na niej zupę, a mając zdolność przyjmowania każdej dowolnej postaci i zamienił się w zamordowaną kobietę.

Gdy wieczorem rolnik wrócił do domu i zjadł zupę podaną przez żonę, ta nagle zamieniła się w tanuki i poznał okrutna prawdę. Szop uciekł, a rolnik popadł w rozpacz. Z pomocą przyszedł mu królik, który obiecał zaprzyjaźnić się z tanuki i zemścić się za jego podłość. Udawanie fałszywej przyjaźni powiodło się i odtąd królik zaczął prowokować coraz to okrutniejsze zdarzenia. Było ich wiele. Między innymi zrzucił na szopa gniazdo dzikich os, a pogryzionemu zaoferował cudowną maść, która tylko nasilała ból i powodowała powstawanie ropiejących ran. Wreszcie udając słabego namówił szopa by ten pomógł mu zanieść do domu uzbierany chrust. Oczywiście pyszałkowaty szop, by zaimponować królikowi swoją siłą, wziął na plecy wielką wiązkę. Gdy niósł ją do domu królik schowany za jego plecami zaczął krzesać ogień. Szop słysząc odgłos przypominający kachi-kachi zapytał skąd on dobiega, a królik oszukał go, że to dzikie ptaki jakie mieszkają na pobliskiej górze. W końcu wiązka chrustu zajęła się i wybuchła wielkim płomieniem parząc szopowi plecy.

Oczywiście królik, jak dobry przyjaciel, znów przyszedł mu z pomocą robiąc okłady z ziół i ostrej czerwonej papryki. Był przy tym tak przekonujący, że szop uwierzył w lekarstwo, które musi najpierw powodować potworne pieczenie by potem pomogło. Po wielu podobnych próbach królik namówił szopa na połów ryb i przekonał go, by zbudował łódź na wzór ludzkich domów z suszonej gliny bo ta pomieści więcej ryb. Sam dla siebie przygotował jednak łódkę z wydrążonego pnia. Gdy wypłynęli na środek jeziora łódź szopa zaczęła się rozpuszczać i wpadł do wody. Błagającego o ratunek królik uderzył wiosłem wyznając mu na koniec, że wszystko co mu się przytrafiło było zemstą za zabicie żony rolnika. I tak szop skończył na dnie jeziora, a okoliczni mieszkańcy na pamiątkę o dzielnym króliku nazwali pobliską górę Kachi-Kachi Yama.

Opowieść Osamu Dazai w tej lub podobnej wersji krążyła jeszcze na początku XX w. ale współcześnie uznano ją za zbyt drastyczną dla dzieci i podobno żonie rolnika darowano życie. Sam królik na Kachi-Kachi Yama urósł do rangi opiekuńczego bóstwa turystów górskich i ma tu swoją malutką świątynię Usagi Shrine. Na koniec spotkania z Kawaguchi przejedziemy jeszcze przez most łączący brzegi jeziora i kierujemy się do Atami.