O ile dla pewności i bezpieczeństwa wycieczki do Kairu i Luksoru warto wykupić u rezydentów to na inne atrakcje możecie dać się namówić lokalnym biurom turystycznym. Ich przedstawiciele będą Was zapraszać chodząc po plaży lub basenach. O ile Wam na tym zależy pytajcie, czy impreza jest organizowana dla polskiej grupy. Wtedy będzie szansa, że spotkacie na miejscu polskiego przewodnika, którego pomoc i wskazówki mogą okazać się przydatne.
Jedną z takich atrakcji jest całodzienny pobyt na pustyni, a w programie wycieczki znajdziecie: przejazd jeepem do wioski beduińskiej, jazdę na wielbłądach i koniach, przejażdżkę wehikułem który nazywają tu gokartem i godzinną wyprawę na kładach w pustynię. W cenę wycieczki wliczony jest obiad oraz wieczorne atrakcje w postaci pokazów: tańca brzucha, fakirów, zaklinacza węży i tradycyjnego tańca derwiszów. Będzie też okazja popalić „sziszę”, a nawet pograć na starodawnym instrumencie strunowym z beduińskim zespołem. Jej koszt u rezydenta wynosi 60 dolarów, a więc wszystko, co uda się wynegocjować poniżej tego w lokalnym biurze, będzie Waszym zyskiem.
Nie pomylcie jednak tej wycieczki z ofertą safari, która często zaczyna się i kończy przejażdżką jeepami do wioski beduińskiej i z powrotem.
Przed wyjazdem warto zaopatrzyć się w tradycyjną chustę, która wcale nie okaże się rekwizytem. Silny wiatr i pył pustynny będą wciskać się wszędzie. Jak ją wiązać nauczą mieszkańcy oazy. Zadbajcie też o właściwą ochronę dla sprzętu fotograficznego, który w tych warunkach z pewnością ucierpi.
Odwiedzając wioskę beduińską miejcie świadomość, że dla tych ludzi koc na zimę i owoce dla dzieci są oznaką luksusu. Niestety, chyba nie dowiecie się tego przed wyjazdem i nie wszyscy będą przygotowani na to, by coś im ofiarować. W wiosce będzie można kupić ręcznie wykonane ozdoby i zioła lecznicze, których sprzedaż stanowi jedno z głównych źródeł utrzymania. Jeśli uda się Wam spotkać panią Zofię, która jest przewodnikiem i zarazem przyjacielem wioski, dowiecie się znacznie więcej. I oczywiście nie zapomnijcie od nas pozdrowić.
Kto nigdy dotąd nie jeździł na wielbłądach będzie musiał przeżyć swoją chwilę grozy gdy jego rumak zacznie unosić się z kolan. Jeszcze bardziej radzę zapamiętać w jakiej kolejności klęka by nie przelecieć przez jego głowę zamiast normalnie zejść z siodła. Ale cóż, jedziemy tu także po przygodę. Aby jeździć na gokartach i kładach nie trzeba mieć prawa jazdy, chociaż nierówności terenu będą wymagać trochę refleksu i odwagi, a w razie ciąży należy bezwzględnie zrezygnować z tej przyjemności. W nagrodę za przeżycia całego dnia obejrzycie wieczorny show. Być może ktoś z Was zostanie zaproszony do udziału w pokazie i będzie mógł za darmo poczuć dotyk jadowitej kobry. Na pewno będzie dobra muzyka, a ja nawet spróbowałam się utrzymać w rytmie na tradycyjnym instrumencie strunowym.
Jadąc na pustynię warto pamiętać także o różnicy temperatur, jaką odczuwa się szczególnie po zachodzie słońca. Nie zaszkodzi więc lekka kurtka chroniąca przed chłodem i wiatrem. Dla pewności można też zabrać ze sobą butelkę mineralnej wody. W przypadku mojej imprezy każdy uczestnik dostał taką w oazie, ale nie mam pewności czy każdy wyjazd jest organizowany identycznie. Podsumowując trzeba powiedzieć, że był to fajny dzień, z dużą liczbą atrakcji, odrobiną adrenaliny i zdecydowanie warto dla niego zrezygnować z plażowania. Uwaga – przed wyjazdem warto zapoznać się z przeciwwskazaniami zdrowotnymi.