Na północny-wschód od Pałacu Cesarskiego leży stara dzielnica Asakusa nazywana też Shitamachi czyli niskim miastem, gdzie można na chwilę zapomnieć o drapaczach chmur i betonowych autostradach. Jej główna atrakcją jest buddyjska Świątynia Sensō-ji 浅草寺, znana również jako Asakusa Kannon, której początki sięgają VII w. Wspomina o tym legenda mówiąca o dwóch braciach Hinokuma Hamanari i Hinokuma Takenari, którzy w roku 628, łowiąc ryby w rzece Sumida, wyłowili w sieciach posąg Bosatsu Kannon – bogini miłosierdzia. Ilekroć chcieli zwrócić posąg wodzie ten zawsze powracał. Jeden z bogatszych gospodarzy wioski Haji-na Nakatomo uznał posąg za święty i wprowadził ich w sens buddyjskich wierzeń.
Odtąd trzej mężczyźni stali się wiernymi wyznawcami Buddy i poświęcili życie na głoszenie wartości pozwalających osiągnąć oświecenie. Podobno Haji-na Nakatomo przebudował wraz z nimi własny dom by dać miejsce, boskiemu posągowi. Inne źródła mówią, że wybudowali tu dla niego pierwszą małą świątynię. W każdym bądź razie obecna Sensō-ji jest właśnie im poświęcona. To co w Japonii ciekawe, to fakt że na niewielkiej przestrzeni mogą stać obok siebie świątynie buddyjskie i shintoistyczne i nie razi to niczyich uczuć. Tak jest także w Asakusa, gdzie kilkadziesiąt metrów od głównego pawilonu stoi świątynia wybudowana w roku 1649 przez Tokugawa Iemitsu jako opiekuńcze sanktuarium rodu Tokugawa. Do końca okresu Edo shinto i buddyzm były ze sobą ściśle powiązane do tego stopnia, że te same budynki były wykorzystywane jako sanktuaria shinto i świątynie buddyjskie. Pomimo, że w okresie Meiji czyniono starania by ograniczyć wpływ buddyzmu jako religii obcej to Sensō-ji jest najlepszym dowodem, że to się nie udało.
Zbliżając się do świątyni przekraczamy zewnętrzną bramę Kaminarimon, która jest symbolem dzielnicy i całego Tokio. Za nią rozciąga się ulica handlowa Nakamise, gdzie autorzy japońskiego przewodnika doliczyli się 89 sklepików z pamiątkami i małych restauracyjek. Ulica o długości około 200 m ma historię sięgającą kilkaset lat wstecz. Jeżeli chcecie przywieźć z Japonii ładną yukatę i wszystkie akcesoria do kompletu, drewniane lalki, składany wachlarz sensu albo tradycyjne lampiony trzeba je kupić tutaj. Niestety, w Japonii to co może się wydawać najbardziej popularną i powszechnie dostępną pamiątką wcale powszechne nie jest. Trzeba kupować gdy tylko nadarza się okazja, bo później kosztuje to wiele wysiłku.
Na końcu ulicy trafiamy na drugą bramę Hozomon prowadzącą na główny dziedziniec świątyni. Niestety, w wyniku bombardowań Tokio wszystkie budowle Sensō-ji zostały zburzone, a stan dzisiejszy, jak w przypadku wielu innych zabytków, jest wynikiem rekonstrukcji z lat 60-tych XX wieku. Zaglądając jednak w zarośnięte zielenią zakamarki można znaleźć w nich autentyczne posążki Buddy, dzwon czasu i japońskie kamienne lampiony, które z pewnością pamiętają czasy shogunów okresu Edo.
Przez cały rok w obszarze Sensō-ji odbywają się różne imprezy, ale na żadną nie udało się trafić chociaż jak widać na zdjęciach niesamowite tłumy można tu spotkać każdego dnia. Z pewnością największą z nich o zabarwieniu shinto jest Sanja Matsuri, która odbywa sie w trzeci weekend maja i w ciągu trzech dni trwania przyciąga ponad 2 mln osób. Ten barwny festiwal rozpoczyna się w piątek procesją mnichów, urzędników miejskich, gejsz, muzyków i tancerzy ubranych w stroje z epoki Edo. Opisanie całej ceremonii zajęłoby kolejną stronę, ale skoro jej nie widziałam odsyłam zainteresowanych do innych źródeł. Inną, tym razem świecką imprezą jest wielki targ Hagoita-ichi odbywający się pod koniec roku i poświęcony głównie produktom związanym z powitaniem nowego roku.