Dla kogoś, kto pierwszy raz znajdzie się w Japonii, przejazd shinkansenem i cały związany z tym „rytuał” jest w pewnym sensie przygodą. A zaczyna się ona już przed wejściem na platformę przy bramkach biletowych. Tu automat błyskawicznie zasysa nasz kartonik, dziurkuje i wystawia do zwrotu po przekroczeniu bramek. Bilet trzeba zachować bo tylko z jego pomocą otworzymy bramkę wyjściową na stacji docelowej. Tym razem jednak maszyna go połknie i już nie odda. Potem specjalna platforma wygrodzona stalowymi barierami i automatycznie otwieranymi drzwiami, przed którymi wagony zatrzymują się z niezwykłą precyzją. Do barier lepiej się nie zbliżać chociaż z ciekawości wszyscy to robią i właśnie dlatego je postawiono. Pęd powietrza pociągu przelatującego przez stację z prędkością ponad 200 km/godz jest w stanie porwać człowieka, a więc lepiej nie wchodzić tu w kapeluszu.
Na bilecie jest oznaczony numer wagonu i miejsca, a więc trzeba ustawić się przed odpowiednią bramką zgodnie z niebieskimi liniami. Czas zatrzymania pociągu na stacji wynosi dokładnie 2 minuty i to musi wystarczyć wysiadającym i wsiadającym. Dzięki temu jednak punktualność shinkansena jest dla nas wręcz niewyobrażalna. Badania prowadzone przez japońską sieć linii kolejowych dowodzą, że roczne opóźnienie połączeń na danej linii nie przekracza 20 sekund. My pojedziemy dziś z Atami do Shizuoka, gdzie czeka nas przesiadka na połączenie do Kyoto.
Na tej linii, nazywanej Tokaido i łączącej Tokio ze stacją Shin-Osaka, kursują trzy typy pociągów: Nozomi, Hikari i Kodama. Najszybszy Nozomi potrzebuje na pokonanie tego dystansu 2,5 godz, ale zatrzymuje się tylko na kilku głównych stacjach. My pojedziemy najpierw Kodama, a docelowo składem Hikari. Tworzą go wagony i jednostki napędowe serii N700 wprowadzone do eksploatacji w roku 2007 i rozwijające prędkość operacyjną do 300 km/godz. Mierzona przez nas podczas jazdy wynosiła 281 km/godz ale zupełnie się jej nie odczuwa. Wewnątrz wagonu komfort wyższy niż w samolocie i czystość, o którą dbają wszyscy. Nikt nie zostawi tu po sobie papierka, ani opakowania po napojach. Oczywiście wszystkie miejsca są ustawione zgodnie z kierunkiem jazdy. Aby podróżny nie szukał toalety czy miejsca do palenia, na złożonych stolikach znajduje się schemat wyposażenia trzech sąsiadujących wagonów. Dba się również o to, by podróżny nie przegapił swojej stacji i temu służą komunikaty wyświetlane nad drzwiami po japońsku i angielsku. Dla tych co wolą słuchać niż czytać powtarzane są w obu językach w wersji głosowej.
Nic tylko śmigać – z Lublina do Szczecina poniżej 3 godzin z dokładnością do sekundy. Czy jest bezpiecznie? – bardziej niż czymkolwiek, bo w ciągu 50 lat kursowania shinkansenów nie odnotowano ani jednej ofiary śmiertelnej. Shinkansen nie boi się nawet trzęsienia ziemi bo ma czujniki drgań, które w razie potrzeby natychmiast zatrzymają pociąg.
Pierwsza linia Tokaido została uruchomiona z okazji olimpiady w roku 1964. Dziś Japonia ma ich siedem o łącznej długości 2764,6 km czyli więcej niż łączna długość naszych autostrad, a kolejne są w budowie. Atutem połączeń shinkansenem jest nie tylko prędkość ale i częstotliwość kursowania.