Kikumasume Sake Brewery Museum – Kobe 
Mówiąc o historii i kulturze Kraju Kwitnącej Wiśni nie można pominąć tradycyjnego procesu warzenia sake, a także kultury picia tego tradycyjnego napoju. Ten temat przybliży nam wizyta w niewielkim Muzeum Browarnictwa Kikumasume Sake Museum w Kobe.  Muzeum mieści się w dzielnicy Uozaki Nishimachi około 10 min drogi od stacji Hanshin Sumiyoshi. Naprzeciwko, po drugiej stronie kanału, znajduje się Park Sumiyoshigawa. W Kobe to nie jedyne takie miejsce. Podobną atrakcję oferuje Sawanotsuru Sake Musem czy Hakutsuru Sake Museum. Na dziedzińcu znajduje się mały tradycyjny młyn do polerowania ryżu, napędzany ciągle działającym kołem wodnym. W głównej sali wystawowej możemy zobaczyć wszystko co wiąże się z produkcją sake od tradycyjnych, drewnianych narzędzi po gigantyczne beczki, kociołki i maszyny. Ciekawostką może być bogata kolekcja filiżanek i naczyń do sake, która pozwala na porównanie charakterystycznych stylów ceramiki z różnych regionów Japonii. W ogromnym sklepie muzealnym przewidziano kącik degustacyjny, gdzie można wypróbować kilka rodzajów sake marki Kikumasamune, w tym jedną, która nie jest dystrybuowana w całym kraju i dostępna tylko w lokalnych restauracjach Kobe.

Nie będę opisywać tradycyjnego procesu produkcji bo to trzeba zobaczyć samemu. Będzie zdziwieni jak wiele obrzędów i ceremoniałów towarzyszyło temu procesowi. To prawie jak sztuka picia zielonej herbaty chanoyu, o której napisałam obszerniej. Skupię się bardziej na na samej sake bo z pewnością każdy zechce coś wybrać i przywieźć na pamiątkę. Dla Japończyka słowo sake znaczy tyle co jakikolwiek napój alkoholowy. Dlatego pytając w slepie o sake, które kojarzy nam się z napojem alkoholowym powstałym w procesie fermentacji ryżu, trzeba to dokładnie określić. Typowe sake otrzymywane przez fermentację ma moc 13 – 17% i jest w Japonii nazywana nihonshu. Są oczywiście znacznie mocniejsze trunki osiagające 30, 40 a nawet 60%. Te pochodzą zwykle z Okinawy. Jeszcze ciekawiej wygląda zamawianie sake w restauracji czy pubie nazywanym tu ikazaya. Bo słowo sake to także łosoś i dlatego bezpieczniej jest powiedzieć o-sake. Skoro jesteśmy przy pubach to warto wiedzieć, że nie wszędzie znajdziemy dobrą sake. Trzeba więc szukać na szyldzie lub w menu słowa jizake 地 酒, które mówi że podają tu regionalne marki z mniejszych browarów. Te będą zdecydowanie lepsze. Innym znakiem rozpoznawczym może być obecność sugidamy czyli kuli cedrowej zawieszonej przy wejściu. Tanie i marne sake zwykle podawane jest na ciepło by zamaskować nienajlepszy smak. Dlatego jeśli menu oferuje tylko jedną markę i kelner pyta jak ją podać – na zimno czy ciepło, to lepiej nie pić wcale.

Pełne oznaczenie sake na butelce będzie zawierać nastęujące informacje: nazwę marki, następnie jej kategorię i rodzaj np. daiginjo, nama czy nigori, prefekturę z której pochodzi, liczbę nihonshu określającą jak słodki lub wytrawny jest napój (im niższa liczba tym słodsza) i wreszcie cenę. Jak zauważycie nigdzie nie ma oznaczenia mocy w procentach bo ta ukryta jest w rodzajowej nazwie. Cały problem w tym, że pełne oznaczenie pisane jest po japońsku. Warto zatem wcześniej wiedzieć co chcemy i poprostu o to zapytać. Na wytłumaczenie tych zawiłości przez sprzedawcę nie można liczyć bo jest za dużo ludzi i za mało czasu. Innym sposobem jest poproszenie przewodnika o wcześniejszy wykład (o ile zna się na rzeczy) i zobienie notatek. Ostatnią deską ratunku będzie cena (im wyższa tym lepszy trunek) a ich rozpiętość jest ogromna. Wszystko zależy od stopnia wypolerowania ziaren ryżu i daty produkcji. Dla chętnych mały poradnik. Nihonshu – to japońska sake. Do spożycia może być ciepła – okanzake lub atsukan, albo zimna – reishu. Jizake to jak wspomniałam sake z regionalnych browarów. Teraz trochę o jakości: honjōzō – to sake wykonane z ryżu, z którego co najmniej 30% ziarna usunięto przez polerowanie (zwykle z dodatkiem alkoholu), ginjōshu – usunięto co najmniej 40% ziarna i daiginjō – najbardziej wyrafinowana, wykonana z ryżu, z którego co najmniej 50% ziarna usunięto przez polerowanie. Dodatkowo może to być yamahai lub kimoto – sake ważona tradycyjną metotą dla pełniejszego smaku. Junmai daiginjō – to ta najlepsza sake ale bez dodatku alkoholu. Jak ktoś lubi może zamówić koshu – czyli starzoną sake o posmaku wiśniowym lub taruzake – leżakowaną w beczkach cedrowych o zapachu i posmaku tego drewna. No i na koniec: karakuchi – wytrawną lub amakuchi – słodką. No to Kanpai! czyli na zdrowie.

Ostatnie kadry
Na zakończenie kilka fotek z ostatnich godzin w Japonii. W drodze do Tokio, ostatnia noc w stolicy i powrót do kraju.
Nie mówimy żegnaj ale – Do zobaczenia Japonio!