Drugiego dnia, po śniadaniu, po raz pierwszy w komplecie i w kameralnej grupie ruszamy na pierwszy odcinek naszej trasy do miejscowości Taroudant. Po drodze przyglądamy się naturalnym plantacjom drzewek arganowych, które rosną tu na obszarze około 8000 ha i jak dotąd nikomu i nigdzie nie dały się przesadzić. Doskonale widać je z samolotu podchodząc do lądowania w Agadirze, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam czym są te zielone kępy na tle krajobrazu przypominającego sawannę. Ze względu na specyficzne właściwości oleju tłoczonego z ich owoców, nazywanego „eliksirem młodości”, próbowali je nawet zaszczepić Amerykanie, ale pomimo zbliżonych warunków klimatycznych nie chciały owocować.
W tych okolicach często można spotkać pasterzy wypasających kozy i to właśnie one są dodatkową atrakcją turystyczną wspinając się na konary drzew w poszukiwaniu pożywienia. Taki obrazek zobaczyliśmy tylko raz. Reakcja była spóźniona i nasz kierowca Ali się nie zatrzymał. Od tej chwili zdecydowałam się robić zdjęcia również przez szybę. Dlatego moje drzewka arganowe pochodzą z nieco dalszego odcinka trasy.
Miasteczko, otoczone murem obronnym o długości ponad 6 km, nazywane jest czasami Małym Marrakeszem. Ma dziś około 70 tys. tys. mieszkańców i jest stolicą prowincji, ale w XVI w. za panowania Muhammada asz-Szejka, było stolicą królestwa Saadytów. To za jego sprawą około 1528 roku miasto zyskało mury z dziewięcioma bramami i wielki meczet z minaretem. Stało się też bazą wypadową dla wojsk saadyckich w walce z Portugalczykami w rejonie Agadiru.
Skoro dotknęliśmy tematu dynastii Saadytów to warto wiedzieć, że po zamordowaniu sułtana Muhammada asz-Szejka w roku 1557 między jego synami doszło do ostrej walki o sukcesję. Abu Marwan Abd al-Malik musiał uciekać z kraju przed swoim bratem Abdullahem al-Ghalibem. W roku 1576 z pomocą Osmanów przejął władzę w Maroku z rąk jego syna Abu Abdullaha Muhammada II. Ten uciekł jednak do Portugalii i namówił króla Sebastiana do ataku na Maroko.
4 sierpnia 1578 roku pomiędzy koalicją króla Portugalii Sebastiana i pretendenta do marokańskiego tronu Abdullaha Muhammada II, a sułtanem Abu Marwanem Abd al-Malikiem doszło do wielkiej bitwy pod Alcácer-Quibir. Bitwa zakończyła się druzgocącą klęską Portugalii. Śmierć poniosło 8 tys. żołnierzy portugalskich, a blisko 15 tys. trafiło do niewoli. Ich wykupienie o mało nie doprowadziło do bankructwa portugalskiego skarbu państwa. W bitwie nazywanej „Bitwą Trzech Króli” zginęli wszyscy trzej władcy. Przeżył trzeci syn Muhammada asz-Szejka, wspierający Abu Marwana Abd al-Malika i to on Ahmad al-Mansur zasiadł na sułtańskim tronie.
Trzeba przyznać, że Saadyci zrobili wiele dla Maroka. Przede wszystkim zjednoczyli państwo, zreformowali administrację i podatki, ale także utworzyli nowoczesną armię wyposażoną w broń palną i artylerię oraz flotę wojenną. Oparli się Turkom i pobili Portugalczyków. W dziedzinie gospodarki rozwinęli na wielką skalę produkcję cukru na eksport. Kres dynastii przyniosła wielka epidemia dżumy w latach 1597–1608. Doprowadziła do chaosu i tak na kartach historii pojawiła się panująca do dziś dynastia Alawitów.
Taroudant stopniowo tracił na znaczeniu jeszcze za Saadytów, którzy zdecydowali się przenieść swoją stolicę do Marrakeszu około 1554 roku. Prawdziwym ciosem dla miasta była jednak masakra mieszkańców w roku 1687. Dopuścił się jej sułtan Moulay Ismail w odwecie za poparcie udzielone jego bratankowi i pretendentowi do tronu Ahmed Ibn Mouhrizowi.
Po przekroczeniu najstarszej bramy Bab El Kasbah wspinamy się na mury by zobaczyć niewielką panoramę miasta. Potem przespacerujemy się starymi uliczkami, zajrzymy na berberyjski targ al-Jaami Jnane przy placu An-Nasr i na koniec wypijemy marokańską herbatę za 10 dirhamów w kafejce przy Al-Alaouyine. Zatem zapraszam na spacer.
Idąc moim śladem pamiętajcie o jednym – Marokańczycy są bardzo wrażliwi na punkcie wymierzonego w nich obiektywu i reagują bardzo kategorycznie. Uszanujmy to, a będziemy postrzegani z życzliwością.