Mam nadzieję, że nabraliście ochoty na przejażdżkę drogą ze szczytu Nemrut Dağı, a sposób w jaki robią to miejscowi przewoźnicy na pewno nie pozwoli na drzemkę.  Przeżyliśmy i jesteśmy na miejscu w okolicy wioski Burmapinar, gdzie potok Cendere wypływa szerokim łukiem z ciasnego kanionu.
Most Cendere został wybudowany w latach 198-200 n.e. z polecenia cesarza Septymiusza Sewera przez żołnierzy XVI Niezłomnego Legionu Flawiusza. Konstrukcję nośną mostu o długości 120 m i szerokości 7 m stanowi 98 kamieni połączonych bez użycia zaprawy. Jak widać legioniści byli nie tylko wytrawnymi żołnierzami ale także inżynierami i budowniczymi. O ich kunszcie świadczy fakt, że most można dziś nie tylko zobaczyć, ale korzystać z niego nie przekraczając obciążenia 5 ton.

Wygląd łukowego mostu jest bardzo surowy, a jedynymi ozdobami są trzy kolumny o wysokości około 10 m stojące na jego krańcach. Pierwotnie było ich cztery i miały być wyrazem hołdu dla Lucjusza Septymiusza Sewera, jego drugiej żony Julii Domny i ich synów Lucjusza Septymiusza Bassianusa Karakalli i Publiusza Septymiusza Antoniniusa Gety. Dziś brakuje kolumny Gety, która została zburzona przez Karakalę po tym jak zamordował brata, przeklął jego imię i nakazał je wymazać ze wszystkich budowli i napisów. Zasłynął jako jeden z najbardziej brutalnych cesarzy z powodu masakr i prześladowań jaki objęły całe imperium. Termy Karakali są dziś jedną z największych atrakcji stolicy Włoch.

Ciekawa jest także historia budowniczych mostu czyli XVI Legionu. Powstał on po tym, jak inny legion poddał się podczas rewolty w roku 69. Wówczas cesarz Wespazjan zamiast ukarania skompromitowanych żołnierzy stworzył z nich nowy legion i przeniósł go do wschodnich prowincji imperium. Ten nowy legion stacjonował w Samosata i służył w operacjach wojskowych w Kapadocji i Górnej Mezopotamii. Symbolem Legionu był lew. Dziś ruiny Samosata spoczywają pod wodą zbiornika przy Atatürk Barajı. Koszt budowy mostu musiały podobno pokryć cztery miasta Kommangeny, a legioniści wykorzystali do jego budowy materiał pochodzący z odległego o kilka kilometrów kopca Karakuş Tepesi. Właśnie tam pojedziemy, chociaż współczesna droga to nie kilka a kilkanaście kilometrów.

Usypanego z drobnych kamieni kurhanu o wysokości 35 m strzeże kolumna, na której siedzi kamienny orzeł. Stąd wzięła się nazwa tego miejsca Karakuş czyli „czarny ptak”. Jeśli wierzyć naukowcom, to wokół grobowca stały kiedyś trzy pary kolumn, na których stały posągi zwierząt. Inskrypcje na tym co pozostało informują, że pochowano tu kobiety z najbliższego otoczenia Mitrydatesa II, który był synem Antiocha I – twórcy ołtarza na szczycie Nemrut. Mają tu zatem spoczywać: jego matka Isias (żona Antiocha I), siostra Antiochis i siostrzenica Aka. Inna inskrypcja ma wspominać siostrę Laodycję, która wyszła za perskiego króla i wraz z nim i dwójką synów zginęła z rąk skrytobójców. Widoczne załamanie profilu kurhanu od strony kolumny z orłem jest wg naukowców wynikiem tąpnięcia, do jakiego doszło na skutek działania rabusiów, którzy wdarli się do grobowca i wynieśli wszystkie kosztowności. Ze wzgórza rozpościera się wspaniały widok, w którym dostrzegamy jedną z odnóg wielkiego zbiornika Ataturka. I tak wróciliśmy do początku tego dnia – wielkiej zapory i osoby Antiocha I, który uważał się za spadkobiercę perskiego króla Dariusza I Wielkiego i Aleksandra Macedońskiego.
Stąd wrócimy na południowy szlak bo jeszcze dziś musimy dotrzeć do Gaziantep. Mamy przed sobą około 186 km.