Miejsca, które warto zobaczyć - Higuey Adventure
Tę całodzienną wycieczkę znajdziecie z
pewnością w ofercie większości biur i warto się nad nią
zastanowić bo to rzadka okazja do poznania specyfiki
życia w dominikańskim mieście, a także na wiejskiej
plantacji kawy, trzciny cukrowej czy kakao. Z drugiej
strony będzie to tylko namiastka rzeczywistości, bowiem
nie zobaczycie prawdziwie ciężkiej pracy w okresie
zbiorów, nie wszędzie będzie okazja i czas by wejść pośród tych ludzi i
chwilę z nimi porozmawiać. Wyprawa
ta pobudzi jednak waszą wyobraźnię i pozwoli przynajmniej na
częściową konfrontację teorii wyniesionej z lektury z
materią, której można dotknąć.
Pierwszym etapem naszej wyprawy jest rancho z przyległą
do niego plantacją trzciny cukrowej.
Celowo nie używam określenia hacienda, bo brakuje mi tu
tradycyjnych form takiej posiadłości jakie spotykałam po
drodze. Cukru z trzciny używałam wielokrotnie, ale
dopiero tu po raz pierwszy mogłam jej dotknąć, wejść w
nią i spróbować naturalnej słodyczy, jaką zawiera świeży
miąższ łodygi. Niestety, to tylko przywilej dla mnie, bo
dla żniwiarzy taka przyjemność jest zabroniona.
Konna wycieczka wzdłuż dojrzewającej plantacji i po
naturalnych nierównościach terenu może okazać się dla
wielu niezłym przeżyciem, ale weźcie głęboki wdech i
zaufajcie wierzchowcom.
W naszej grupie było różnie i jak sądzę wielu tę
przygodę zapamięta.
 |
 |
 |
Na rozległych pastwiskach
zobaczycie konie, bydło i kury - prawie jak u nas |
Na osłach, wielbłądach i konno po piaskach pustyni - byłam
już w gorszych opałach |
Cygara produkuje się ręcznie
i po raz pierwszy zobaczyłam jak to się robi |
O tym, że najlepsze cygara zwija się ręcznie wiedzą prawie
wszyscy, ale niewiele jest takich miejsc, gdzie można
przyjrzeć się tej technologii z bliska. Zobaczycie więc
jak powstają w sprawnych rękach i z pomocą bardzo
prymitywnych narzędzi, poznacie historię produkcji cygar w
Dominikanie i ich obecną pozycję w obrocie światowym.
Pomimo, że nie znalazłam żadnej przyjemności w pociąganiu i wypuszczaniu
dymu to o samych cygarach dowiedziałam się sporo i tego nie
żałuję. Jeżeli przyjdzie wam do głowy kupienie ich na
prezent, a nie macie w tym żadnego doświadczenia
wykorzystajcie tę wycieczkę, gdzie otrzymacie wyczerpującą
informację "z pierwszej ręki" lub odwiedźcie porządny
sklep w Santo Domingo. Nigdy nie kupujcie cygar na
podrzędnych bazarach lub u handlarzy bo to, co miało być
autentykiem okaże się dobrze spreparowanym liściem
bananowca.
 |
 |
 |
Targ w Higuey na pozór nie różni się niczym od innych
takich miejsc |
Uliczka w jego pobliżu tętniąca normalnym życiem |
Słynna katedra, którą podczas wizyty Jana Pawła II
zobaczył cały świat |
Jak sądzę ciekawym doświadczeniem będzie spacer ulicami Salvaleón de Higüey,
stolicy prowincji Altagracia, które jest jednym z najstarszych
miast Dominikany i słynie z cudownego objawienia Matki
Boskiej. Ten fakt ściąga do Higuey co roku, 21 stycznia,
pielgrzymów z całej wyspy. W roku 1971 oddano wiernym
obecną bazylikę, gdyż stara nie mogła ich pomieścić.
Znajdziemy w niej także
polskie ślady. W 1992 r. Katedrę Nuestra Señora de
Altagracia odwiedził Jan Paweł II, a na jednej z
płaskorzeźb zdobiących drzwi świątyni upamiętniona jest
pierwsza podróż apostolska do Dominikany i data 25
stycznia 1979 roku. Nazwa miejscowości prawdopodobnie pochodzi z języka rdzennych Tainów gdzie Huiou oznacza słońce. W wielu plemionach słowo to utożsamiane jest także z pojęciem dzień, brzask. Patrząc na położenie geograficzne miasta ma to logiczne wytłumaczenie bo właśnie tu słońce "rodzi się" najwcześniej. Początek miasta pod panowaniem Hiszpanów datuje się na rok 1503, w którym wojska hiszpańskie zmasakrowały miejscową ludność w odwecie za zabójstwo ośmiu marynarzy. Jak podają niektóre źródła to właśnie ci marynarze dopuścili się zbrodni jako pierwsi, ale po to by podbić ostatni skrawek indiańskiej ziemi każdy powód był dobry. Z pozostałej przy życiu garstki Indian liczącej niespełna 1200 osób uczyniono niewolników. Dziś Higuey liczy około 235 tys. mieszkańców i jest jednym z najszybciej rozwijających się regionów dzięki turystyce i rolnictwu.
W Higuey spotkacie się z prawdziwym życiem jego mieszkańców i z pewnością odwiedzicie targ miejski, który długo nie pozwoli o sobie zapomnieć. W zgiełku, charakterystycznym dla wszystkich takich miejsc na świecie, znajdziecie najczarniejszy obraz biedy i żebrzące haitańskie dzieci. Zobaczycie szokujący sposób handlu mięsem, którego woń potrafi sporo namieszać. To chyba jedna z najgorszych wizytówek Dominikany, która nie ma dziś żadnych służb czuwających nad bezpieczeństwem sanitarnym żywności. Świadomi tego faktu spokojnie jedziemy na wiejski obiad. W typowej, dominikańskiej scenerii, pod strzechą z liści palmy i gdzieś zupełnie na uboczu będzie jednak smakowało, a mocna, słodka kawa cedzona z płóciennego worka doda sił. Po krótkim odpoczynku ruszamy, w większości po lokalnych gruntowych drogach, na spotkanie z dominikańską wioską. O tym opowiem już na następnej stronie. |